Samiec sigma – kim jest i czemu robi tyle zamieszania?

mem pieseł wow

Ostatnio doświadczyłyśmy masę męskich etykietek – od klasycznego samca alfa po samca beta, teraz na scenę wchodzi samiec sigma: introwertyk z pozą outsidera, który nie potrzebuje Twojej uwagi, bo i tak wie, kim jest. Brzmi jak nowy model męskości? A może to tylko znajomy schemat w nieco bardziej ugładzonym wydaniu?

Samiec sigma – ideał na miarę współczesności?

Zwolennicy figury sigma opisują go jako mężczyznę niezależnego, autonomicznego, który odrzuca potrzebę hierarchii. Nie rywalizuje, nie dominuje, nie buduje pozycji. Zamiast tego – oddala się, znika, milczy.

Z pozoru to atrakcyjna alternatywa dla klasycznych wzorców. Ale z relacyjnej perspektywy wygląda to już mniej efektownie: brak komunikacji, dystans emocjonalny, niechęć do zaangażowania. W efekcie mamy nowy standard tego, co nazywamy po prostu „niedojrzałością emocjonalną” lub toksycznym partnerem.pomnik mężczyzny

Bo ostatecznie mechanizm pozostaje ten sam: on nie mówi – Ty analizujesz. On się nie pojawia – Ty się zastanawiasz. On się oddala – Ty tworzysz narrację.

Internet kocha etykiety. Ale czy są nam potrzebne?

Na TikToku roi się od samców sigma w czerni i bieli, spowitych metaforycznym dymem. Cytaty, deklaracje, poradniki jak „być sigmą” i dlaczego „kobiety tego pragną”. Brzmi jak wolność? A może to tylko estetyka emocjonalnej niedostępności?

Dla kogo? Dla Ciebie czy dla niego? Samotność, chłód, wycofanie – prezenowana z dopiskiem „sigma”, które brzmi bardziej jak styl życia, nie jak  problem relacyjny…

Czego szukamy? I czego nie chcemy już usprawiedliwiać?

Wiele kobiet zadaje sobie pytanie: czy naprawdę chcemy mężczyzny, który nas ignoruje, ale „w ciekawy sposób”? Czy niezależność emocjonalna to wartość sama w sobie, czy tylko kolejna strategia unikania bliskości?

Bo jeśli męskość na nowo redefiniujemy, to może nie potrzebujemy więcej figur zbudowanych na braku. Może czas dostec mężczyzn, którzy umieją być obecni, słuchają, rozmawiają – bez potrzeby dominacji czy teatralnego oddalenia?

Więc… sigma czy fasada?

Nie chodzi o to, by piętnować. Ale warto rozpoznać, że nawet najbardziej intrygujący typ może ukrywać znajome mechanizmy. Samiec sigma przyciąga, bo owiany jest tajemnicą. Tylko że w praktyce ta tajemnica nierzadko oznacza brak dostępności, zaangażowania i dojrzałości.

I o ile fascynacja może być zrozumiała – to związek oparty na nieobecności już mniej. Może więc zamiast zadawać sobie pytanie, czy on jest sigmą, warto zapytać: Czy wybierasz bliskość, czy jedynie pozę?

Bo prawdziwa siła leży w gotowości do bycia z kimś – nie pomimo emocji, ale właśnie dzięki nim. Dzięki zdolności do ich przeżywania, komunikowania i przyjmowania, także wtedy, gdy są niewygodne. To nie milczenie jest oznaką dojrzałości, ale umiejętność pozostania w relacji, nawet gdy robi się trudno.